Sposób przygotowania
Z mąki, soli, żółtek, śmietany i spirytusu zagniatamy gładkie ciasto. Owijamy je w folię i wkładamy do lodówki na 30 min.
Po tym czasie lekko rozwałkowujemy, a następnie przez ok. 20-30 min. tłuczemy tłuczkiem lub wałkiem - i tu z pomocą chętnie przychodzą małe ludziki, które lubią pomagać w kuchni :)
Gdy wytłuczemy ciasto na płaski "naleśnik" składamy go na pół i ponownie tłuczemy i tak prez cały czas. Im lepiej wytłuczone ciasto, tym więcej bąbelków będzie miało podczas smażenia.
Gdy minie nasze 20 minut intensywnego wyżywania się na cieście ponownie zawijamy je w folię i wkładamy do lodówki na 30 min.
Na koniec wyjmujemy ciasto i baaaardzo cienko rozwałkowujemy (do tego celu użyłam maszynki do robienia makaronu, ale można poradzić sobie zwykłym wałkiem).
Cienkie ciasto kroimy na prostokąty - wielkość dowolna, u mnie dominowały kształty niewielkie, ok. 6x3 cm. Środek każdego prostokątu nacinamy, po czym przez tenże środek przeciskamy jeden brzeg naszego faworka tak, by nabrał właściwego kształtu.
Tłuszcz do smażenia nagrzewamy do temp. 175-180 oC
Gotowe faworki smażymy na głębokim tłuszczu na kolor złoty. Po usmażeniu odkładamy na ręcznik papierowy, by ociekły z tłuszczu. Gdy ostygną posypujemy cukrem pudrem.